Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/stronyinternetowe.konin.pl.txt): failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/hydra13/ftp/stronyinternetowe.konin.pl/paka.php on line 5
- Oczywiście, że powinnam - rzekła stanowczo starsza kuzynka. - Clemency, gdzie twoje maniery?

- Oczywiście, że powinnam - rzekła stanowczo starsza kuzynka. - Clemency, gdzie twoje maniery?

  • Eliza

- Oczywiście, że powinnam - rzekła stanowczo starsza kuzynka. - Clemency, gdzie twoje maniery?

25 June 2022 by Eliza

Dziewczynie nie wypadało dłużej oponować, a w końca jej obawy okazały się bezpodstawne. Psy tak ujadały na widok trzeciej kobiety w powozie, że lady Helena ledwie słyszała własne słowa. Zmieniła się nie tylko Clemency, to samo działo się z Arabellą. Czy to możliwe, że zaledwie tydzień temu, nie myśląc o konsekwencjach, wyruszyła na spotkanie z Joshem Baldockiem? Wydawało się to wręcz nieprawdopodobne. Wydarzenie to jasno uświadomiło Arabelli, że lekkomyślne wyczyny z przeszłości mogły mieć dla niej bardzo przykre skutki. Teraz, gdy Mark Baverstock zaproponował jej pota¬jemną schadzkę na wiejskim jarmarku, Arabella poczuła niepokój zamiast radości. Myślała o tym nieustannie, lecz nie zdradziła się ani przed Dianą, ani przed Clemency. Wiedziała, że obie stanowczo by się sprzeciwiły, a tego właśnie chciała uniknąć. Pragnęła raczej zrozumieć, o co chodzi temu mężczyźnie. Tym razem doskonale zdawała sobie sprawę z niebezpieczeństwa podobnej gry. Gdyby nie zwierzyła się bratu, musiałaby wtajemniczyć w swoje plany kuzynkę lub guwernantkę. Jednak po raz pierwszy w życiu po-dzieliła się tak ważnym sekretem z Lysandrem. Stał się jej gwarantem na wejście w dorosłość i dopóki miała pewność, że on wszystko wie, nie musiała się tym sekretem dzielić z nikim innym. Kiedy w środę po południu Oriana i Clemency wybrały się na przejażdżkę z lady Heleną, a Diana czytała na górze, Arabella przystała na propozycję Marka, by pospacerować po parku. Podobnie jak Lysander, nie posądzała go, że dybie na jej cześć, mimo to z ulgą patrzyła na kołyszący się w oddali biały słomkowy kapelusz lady Fabian. Szacowna dama siedziała pod drzewem cedrowym zajęta haftowaniem. Mark zachowywał się bez zarzutu. Poprosił swoją towa¬rzyszkę, by wybrała mu różę do butonierki, wydawał się rozbawiony jej opowieściami o dziecięcych wyczynach i traktował ją z należytym respektem - jednym słowem, był bardzo układny. Nie powtórzył już tego błędu, by mówić w jej obecności o pannie Stoneham - nie miał zamiaru wzbudzać podejrzeń - a po kwadransie zagadnął: - Widzę, że jest pani zbyt żywą istotą, by siedzieć w domowym zaciszu przy robótkach ręcznych! - Próbowałam wyszywać, gdy byłam mała, nigdy jednak nie udało mi się skończyć tamtego haftu - przyznała Arabella ze śmiechem. - Znalazłam go kilka dni temu w którejś szufladzie. Był cały upstrzony kropkami krwi od nieustannego kłucia się igłą. Och, naprawdę nienawidziłam tego zajęcia! - Zatem wagarowała pani, prawda? - Owszem. Uciekałam, kiedy tylko mogłam. Wspinałam się na drzewa i wiecznie wpadałam do strumyka. - A co z jarmarkami we wsi? Z pewnością musiała pani tam bywać. Nie pociągały pani stragany z ciastkami im-birowymi i inne atrakcje? Proszę się przyznać! Oczywiście, że tak było. Przez kilka lat wymykała się tam w ciągu dnia, a w zeszłym roku zaczęła też chodzić na wieczorne zabawy, które okazały się o wiele bardziej hałaśliwe. Mieszkańcy wioski, rzecz jasna, dobrze wiedzieli, kim jest, ale nigdy nie wydali jej przed ciotką. - Dobry Boże, ależ skąd! - skłamała. - To było absolut¬nie niemożliwe, choć przyznaję, że zawsze miałam na to ochotę. Sama nie wiedziała, czemu minęła się z prawdą, wyczuła jednak, iż mądrzej będzie nie zdradzać mu wszystkich tajemnic. Była pewna, że pan Baverstock ukrywa coś w zanadrzu, i nie widziała powodu, dla którego miałaby odkryć przed nim swoje karty. - Więc pozwoli się pani tam zabrać? Obiecuję, że zaopiekuję się panią, jak należy, i odprowadzę bezpiecznie do domu jeszcze przed północą, zupełnie jak w bajce o Kopciuszku. Dlaczego mu na tym tak zależy? - zastanawiała się. Nie lubiła się oszukiwać i była daleka od przeceniania swojego uroku. Żaden mężczyzna nie chciałby bez powodu ponosić takiego ryzyka, żeby spędzić parę godzin w jej towarzystwie. Po co w ogóle miałby robić skrycie coś, co miał na co dzień w Candover Court? - Nie mogę uwierzyć, że tutejszy jarmark tak bardzo pana pociąga, panie Baverstock. - Czemu nie? - zaprotestował. - Jako chłopiec zawsze chodziłem na okoliczne odpusty. Jestem mistrzem w rzucaniu do celu i mogę zagwarantować pani wygranie wielu nagród. Chyba zdecyduję się na ten wypad, pomyślała Arabella, a głośno zapytała: - Jak pan to sobie wyobraża? - To proste. Chodzi pani spać zwykle o dziewiątej, prawda? - Arabella przytaknęła. - O wpół do dziesiątej będę czekał na panią w tym miejscu, znajduje się z dala od domu i jest dostatecznie zasłonięte. Przyprowadzę mojego wierz¬chowca i jeśli nie przeszkadza pani jazda na jednym koniu, zajedziemy tam w pół godziny. Co pani na to? - Wspaniale! I nikt się nie dowie? - pisnęła radośnie, zacierając ręce. - To będzie nasz mały sekret - obiecał Baverstock. Udało się! Głupia dziewczyna dała się nabrać. Teraz tylko Oriana musi dobrze grać swoją rolę. Arabella pozwoliła się odprowadzić na trawnik i z wdziękiem usiadła obok lady Fabian. Mark zamienił z nimi jeszcze parę słów, dyskretnie puścił do dziewczyny oko, po czym odszedł. Arabella mogła zamienić z bratem ledwie kilka słów i to dopiero następnego dnia. Do tej pory przeżywała prawdziwe katusze. Niecierpliwiła się, nie uważała na lekcjach, nie traktowała też zbyt przychylnie biednej Diany. W końcu udało się jej dopaść Lysandra po obiedzie. - Zander! Zaproponował mi! - Pociągnęła go za rękaw. - O co chodzi, Bello? - Pan Baverstock - szepnęła dziewczyna. - Umówiliśmy się ha wyprawę do wioski w sobotni wieczór. - Dobry Boże, Arabello, czy ty do reszty zwariowałaś? - Nic ci nie powiem, jeśli zamierzasz być taki tępy - rzekła i odrzuciła włosy do tyłu. - Nie obchodzi mnie, co o mnie myślisz. Nie lubię pana Baverstocka i chcę wiedzieć, dlaczego się tak zachowuje. - Przepraszam cię, kotku. - Lysander musnął ją palcem po policzku. - Posłuchaj, jestem dziś zajęty interesami, właśnie idę na spotkanie z Frome’em. Porozmawiamy o tym Jutro koło czwartej. Przyjdź do gabinetu. - Pojedziesz z pistoletem w ślad za nami? - spytała Arabella z błyskiem w oczach. Lysander odsunął tę sprawę na bok. Nadal nie dowierzał jej opowieściom, a poza tym miał zbyt wiele pracy, by się przejmować czymś jeszcze. Jednak piątkowe wydarzenia spowodowały, że zmienił zdanie. Większą część poranka spędził z Frome’em na objeżdżaniu posiadłości; należało porozmawiać z kilkoma najemcami i obejrzeć kilka chat. W południe poczuł się zmęczony i spragniony. Frome wrócił do swojego biura, on zaś postano¬wił wpaść do zajazdu „Korona”, by napić się i coś przekąsić. Oddał konia stajennemu i wszedł do gospody. Za ladą stał gospodarz i wycierał kufle do piwa. - Witam, jaśnie panie! - Jak się masz, Barlow. - Miło znów pana widzieć, milordzie. Jeśli potrzebuje pan odrobiny spokoju, zapraszam do saloniku na zapleczu. Co mogę panu podać? - Dziękuję. Chcę tylko napić się piwa i zjeść trochę chleba z serem. - Oczywiście, milordzie. Proszę tędy. W saloniku panował spokój i przyjemny chłód. Lysander z przyjemnością usiadł na starej kanapie. - Jak interesy, Barlow? - Zatrzymuje się u nas niewiele osób. - Gospodarz westchnął. - Naturalnie przez to, że gospoda jest na uboczu. W zeszłym tygodniu gościł u nas niejaki pan Jameson. Z tego, co zrozumiałem, zamierzał złożyć wizytę pani Stoneham. Zadawał mi wiele pytań. - Nie było osoby, o której Barlow by czegoś nie wiedział. - Ostatnio jakiś młody dżentelmen zarezerwował tu pokój na jutrzejszą noc dla guwernantki swojej siostry - ciągnął, puszczając do markiza oko. - Nazywa się Richmond. Zastanawiałem się, czy to nie pana gość, milordzie. - Richmond? Nie znam. - Lysander zastanowił się chwilę, po czym pokręcił głową. - Może zatrzymał się u Maddoxów? - To prawdopodobne - przytaknął Barlow. - A ten człowiek, Jameson, czego chciał? - zapytał Lysander od niechcenia. - Jak wiesz, panna Stoneham jest teraz guwernantką lady Arabelli. Mam nadzieję, że nie przywiózł jej kuzynce złych wieści. - To brzmiało jak opowieść z bajki - zaśmiał się oberżysta na wspomnienie mężczyzny. - Zdaje się, że zaginęła jakaś dziedziczka, i Jameson sądził, że to może być panna Stoneham! Nieprawdopodobne, prawda, milordzie? Bo niby czemu taka bogata panna miałaby zostać guwernantką? Ma się rozumieć, nie mam nic złego na myśli. - Tak, to mało prawdopodobne - zgodził się markiz. Nieco później, wyglądając przez okno gospody, Lysander starał się dopasować do siebie kawałki łamigłówki. Jednym z nich był niejaki pan Richmond, który zarezerwował pokój dla guwernantki siostry. W przeszłości, gdy wypuszczali się z Markiem na miasto, nieraz używali fałszywych nazwisk. Żaden nie chciał być ścigany przez roznamiętnione panny. Poza tym było rzeczą ogólnie przyjętą, że młodzi mężczyźni, zatrzymani przez straż, gdy zabawa stawała się zbyt wesoła, następnego dnia podawali sędziemu obce nazwiska, płacili grzywnę i wychodzili na wolność. Lysander przedstawiał się wtedy jako pan Abbott.

Posted in: Bez kategorii Tagged: noworodek 18 kg, makijaż oczu dla blondynek, pies tybetański mastif,

Najczęściej czytane:

- Halo?

241 - Rainie? Mówi Luke. Mam problem. - Jaki? - spytała bez zastanowienia. Potem szeroko otworzyła oczy i zaczęła ... [Read more...]

- Dlaczego nie?

- Po pierwsze Larry jest dobrym człowiekiem. A po drugie, zmartwił się śmiercią Amandy na skutek tamtego wypadku, ale generalnie nie był tym faktem załamany. To była tragiczna śmierć, ale nie dotknęła go osobiście. ... [Read more...]

- Parę razy.

- Czy jego uwagi były bardzo pogardliwe? - W skali od jednego do dziesięciu - gdzieś w okolicach dwunastu. - Całkiem nieźle. Komentarz mojego dziadka sięgnąłby piętnastu. ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 stronyinternetowe.konin.pl

WordPress Theme by ThemeTaste