prosił go Allbeury.
- Więc to panią Patston pan śledził? - Nie tyle śledziłem, ile jej szukałem. Najpierw w domu, potem u matki. - Czy ona chciała rozwodu? - Nie znam szczegółów. - Ale pański klient jest adwokatem od rozwodów? - Tak, ale przyjmuje też inne sprawy, jak sądzę. - Sądzi pan. - Reed milczał przez chwilę. - Przedtem pan mówił, że pani Patston prosiła o pomoc. - Tak mi powiedział pan Allbeury. - A kiedy pan się z nią spotkał? - Poszedłem tam tylko po to, żeby ją umówić. - Czemu nie przez telefon? Novak wzruszył ramionami. - Przejeżdżałem w pobliżu, wydało mi się, że tak będzie prościej. I przyjemniej. - Widział pan samą panią Patston czy także jej męża? - Tylko ją. No i córeczkę. Biedactwo... - Tak - zgodził się Reed. - Więc nie wie pan, czemu ta pani była nieszczęśliwa? Użył pan tego słowa, czyż nie? Novak już miał potwierdzić swoją ignorancję, ale nagle przypomniał sobie tę scenę. Jak miło, jak bezbronnie wyglądała Joanne, kiedy tak wieszała koszule! Potem przybiegła do niej córeczka i przytuliła się mocno do swojej mamy... tej mamy, która odeszła na zawsze. Policja tak czy inaczej dowie się o sprawkach Tony'ego Patstona, a jeśli on, Mike, nie wskaże im chociaż właściwego tropu... - Wiem tylko tyle, że w grę wchodziła możliwość przemocy w rodzinie... ale bez żadnych dowodów. - Przeciwko pani Patston? - W ptasich oczach sierżanta pojawił się błysk. - Nie, przeciwko dziecku. Novak spiął się w sobie, obawiając się następnych pytań ze względu na Clare, no i na Maureen Donnelly jako źródło informacji. Nie uśmiechała mu się myśl o ściągnięciu kłopotów na głowę pielęgniarki o dobrym sercu tylko dlatego, że nie trzymał gęby na kłódkę. Nie wspominając o Robinie. W końcu nie po raz pierwszy mordują mu klientkę, prawda? I Novak nie wiedział, co (jeśli w ogóle) ma z tym wszystkim zrobić. Teraz marzył tylko o tym, żeby zakończyć tę rozmowę i uciekać stąd najszybciej, jak się da. - A komu się przypisuje stosowanie przemocy wobec Iriny Patston? - spytał Reed. - Jej ojcu. Mężowi Joanne. Dlatego kręciłem się w pobliżu. Chciałem mieć oko na sytuację. - Wchodził pan do domu Patstonów? - Nigdy. - Jak długo prowadził pan inwigilację? - To nie była tak naprawdę inwigilacja.