- I zadbam też o to, żeby kociak nigdy cię nie zobaczył.
Poderwał głowę i z chmurną miną mruknął do interkomu: - Bardzo śmieszne! Jak chcesz. Ty jesteś za to odpowie dzialna. Wyłączyła się, ale on nadal słyszał jej głos w głośniku na swoim biurku. Pomagała Kelly zdjąć płaszczyk i przemoczone buty. -Och, czy nie jest piękny? - zachwycała się Kelly. - Mogę go zatrzymać? -Oczywiście. Trzeba mu stworzyć dom. - Ale... co powie tatuś? W głosie Kelly zabrzmiał strach. Richardowi bardzo się to nie spodobało. Nie chciał, żeby dziecko się go bało. - Tatuś uważa, że to doskonały pomysł. Kłamczucha, pomyślał. Nie widział uśmiechu Kelly, ale czuło się go w powietrzu w całym domu. Laura starała się ze wszystkich sił zrobić z niego w oczach córki bohatera. - Czy to ona czy on? - zapytała Kelly pełnym niewiedzy szeptem. Rozległ się chichot i wreszcie padła odpowiedź: - To dziewczynka, kochanie. Trzy kobiety w domu! Żaden mężczyzna nie wygra z taką drużyną. Oparł się o framugę okienną i nadstawił uszy. Chciał być częścią tego, co działo się na dole. Chciał widzieć twarz Kelly, gdy trzymała na rękach tę futrzaną kulkę. I znowu poczuł się nieszczęśliwy. -Ma takie oczy jak ty, Lauro. -Och, nie wydaje mi się, żeby moje były aż tak zielone i aż tak piękne. Są, pomyślał Richard. Szmaragdowe i tajemnicze. -Och, to biedactwo drży. Chodźmy na dół i rozpalmy ogień w kominku. Trzymaj ją zawiniętą w kocyk. Niech się do niego przyzwyczai. -Jak damy jej na imię? My. Już przywiązała się do Laury, pomyślał Richard. Gdy ich głosy oddaliły, podążył za nimi. Nie mógł usiedzieć w miejscu, musiał je przynajmniej słyszeć. Zszedł na dół schodami dla służby. - ... koty i tak nie reagują na imię - usłyszał kilka chwil później. -Miałaś kiedyś kota? - zapytała Kelly, a Richard wślizgnął się do kuchni i patrzył stamtąd, jak Laura rozpala ogień w palenisku. -Och, pewnie, że miałam. Zawsze mieliśmy co najmniej trzy koty. I parę psów oraz gęś lub dwie. - Posłała dziecku olśniewający uśmiech, od którego Richardowi zawrzała krew w żyłach. - A poza tym krowy, kurczaki i całe mnóstwo orzeszków ziemnych. -Orzeszków ziemnych? -Mój tato hoduje orzeszki. Kelly się uśmiechnęła. -Robi masło orzechowe? -Nie, sprzedaje zbiory producentom masła orzechowego. - Kelly zachichotała słodko, a jemu drgnęło serce. - Co powiesz na to? - zapytała Laura, wskazując na huczący