- Komórka mi się zepsuła, nie przyjmuje rozmów
przychodzących. Ja mogę dzwonić, ale to wszystko. - Ja miałem wyłączoną komórkę. - Dlaczego? an43 337 - Nie chciałem, żeby dzwoniła. Tym razem to ona wyczekała chwilę, milcząc, choć miała ochotę walić głową o deskę rozdzielczą samochodu. Coś jej mówiło, że na ustach Diaza błąka się w tej chwili ów lekki, enigmatyczny uśmieszek. - Czemu nie? - spytała wreszcie. - Żeby nie przyciągać uwagi. Zatem śledził kogoś. - Dowiedziałeś się czegoś? - Tak, wielu nader ciekawych rzeczy. Gdzie jesteś? - W Juarez. Dlatego właśnie próbuję się do ciebie dodzwonić. Dostałam telefon, że tego wieczoru znajdę Pavona „Pod Granatową Świnią". - Znam tę dziurę. Nie ruszaj się z miejsca aż do mojego przyjazdu. Nie idź sama. - Nie jestem sama. Jest ze mną Rip Kosper. - Kosper? - jego głos nagle stężał. - Pamiętasz moich przyjaciół? Susannę i Ripa? - Ona jest w to zamieszana, Millo. Ona należy do grupy Uciekaj od niego, wracaj do El Paso! Zrób to zaraz! Kobieta w osłupieniu oderwała telefon od ucha i spojrzała na niego pustym, przerażonym wzrokiem. Minęła dobra chwila, zanim wzięła się w garść. - Co ty mówisz?! - Susanna. To ona ustawiła porwanie Justina. Najprawdopodobniej tkwi również po szyję w handlu organami. Jest an43 338 tam ktoś, kto zna się na profesjonalnym wycinaniu narządów. To musi być lekarz. Milla nie mogła otrząsnąć się z szoku. Susanna? To jakiś absurd. Susanna była jej przyjaciółką! Odbierała poród Justina, przez wszystkie kolejne lata była obok, zawsze gotowa zaoferować wsparcie i szczerą przyjaźń. Zawsze była na bieżąco, wypytywała Millę szczegółowo o postępy w szukaniu porywaczy. Milla oddychała ciężko. Zrobiło jej się słabo, nabrała powietrza i wstrzymała oddech, zaciskając mocno oczy. - Millo? - zapytał Rip zdenerwowanym tonem. - Wszystko w porządku? - Uciekaj od niego - powtórzył Diaz twardo, śmiertelnie poważnie. - Jak szybko możesz tu dotrzeć? - zapytała, starając się mówić spokojnie. Włożyła w to całą pozostałą jej jeszcze silną wolę. - Najszybciej za jakąś godzinę. Jestem siedemdziesiąt kilometrów od ciebie. - Nie przepuszczę szansy spotkania Pavona. Najprawdopodobniej się nie pojawi, ale może jednak. Diaz westchnął ciężko, najwyraźniej pojmując, że namawianie